AI: Lustro na ludzkość. Część pierwsza

Czego dowiedzieliśmy się o sobie dzięki Sztucznej Inteligencji? Czego możemy się o sobie dowiedzieć dzięki interakcji ze sztuczną inteligencją? Spróbujmy znaleźć, jeśli nie odpowiedzi na te pytania, to chociaż kierunki, w jakich ich szukać.

Czego już dowiedzieliśmy się o sobie dzięki AI?

Nie spiesz się, aby włączyć się w snobizm i zarzucić autorom nieprawidłowe sformułowanie pytania. Wiemy, że prawdziwa sztuczna inteligencja nie została jeszcze stworzona, a powszechne używanie terminu sztuczna inteligencja w odniesieniu do chatbotów opartych na Dużych Modelach Lingwistycznych (LLM) to nic innego jak komercyjny pseudonim. Nawiasem mówiąc, oto interesujący test: Czy założyłbyś się… że połowa wszystkiego, co posiadasz, jest prawdziwa? Z pewnością nie. Nie stawiamy też na to, że prawdziwa sztuczna inteligencja zostanie dokładnie stworzona, a nie, powiedzmy, wygenerowana samodzielnie z „składników”, które są już dostępne. W końcu jedyna znana nam do tej pory inteligencja, według większości biologów, wygenerowała się sama.

 Tak, mamy świadomość, że osoby zakonne mają na ten temat odmienne zdanie. Jeśli jednak odejdziemy od stanowiska nauki, z pewnością wzniesiemy się na wyżyny filozofii, z której temat niniejszego artykułu będzie wydawał się zupełnie nieistotny. Lepiej więc pozostać twardo stąpając po ziemi.

Wróćmy zatem do punktu wyjścia. Nawet najbardziej powierzchowne badanie zagadnienia pokazuje, że choć prawdziwej sztucznej inteligencji jeszcze nie ma, to już ona z nami oddziałuje. Przynajmniej jako lustro lub latarnia oświetlająca ciemne zakamarki szafy w naszej duszy. Przez duszę rozumiemy cały kompleks naszego umysłu, psychiki, świadomości i podświadomości.

Tchórzostwo jako strategia

Najważniejszą rzeczą, której nauczyliśmy się dzięki sztucznej inteligencji, jest to, że ludzie zmienili się w strasznych tchórzy. Tak naprawdę nigdy nie byliśmy tchórzami tak jak teraz. Nawet w czasach, gdy nie mogliśmy przeciwstawić się wszystkim zagrożeniom tego świata za pomocą prostych kamiennych włóczni i toporów. I to jest zaskakujące, bo ogólnie rzecz biorąc, nasz gatunek charakteryzuje się ciekawością, a nie strachem. W przeciwnym razie nie opuścilibyśmy afrykańskiej sawanny i nie rozproszyliby się po całej planecie wiele tysięcy lat temu. 

Nie będziemy tu uprawiać patosu, wyliczając ryzykowne przedsięwzięcia i wielkie osiągnięcia naszego gatunku, jak podróż Leifa Ericssona czy lądowanie na Księżycu. Powiedzmy, że na przestrzeni dziejów ludzie wdrażali postępowe innowacje szybko i bez większego zastanowienia się nad ryzykiem. Nawet jeśli te innowacje wiązały się z ryzykiem. Weźmy jeden przykład – brąz. Najstarsze stopy brązu zawierały arsen, którego opary miały negatywny wpływ na zdrowie mistrzów wytwarzających wyroby metalowe. Czy myślisz, że nasi odlegli przodkowie nie byli tego świadomi? Byli. To nie przypadek, że Hefajstos, boski kowal i patron rzemieślników w starożytnej Grecji, urodził się ze zdeformowanymi nogami, był chorowity i wątły. Spostrzegawczy Grecy doskonale widzieli, z jakimi problemami, także dziedzicznymi, borykali się odlewnicy i kowale pracujący z brązem. Ale ta wiedza nie zatrzymała postępu ani nie cofnęła ludzi do epoki kamienia. Ludzkość właśnie wynalazła inne, bezpieczniejsze stopy. 

Na przestrzeni dziejów znaczna część postępu ludzkości wyglądała tak samo, jak rozwój brązu. Wynalazek technologii – wykorzystanie technologii wraz ze zbieraniem informacji o jej zagrożeniach i pułapkach, zdobytych na podstawie praktycznego doświadczenia – przebiega równolegle z doskonaleniem technologii i rozwojem lepszej technologii. Tak było w przypadku żaglowców i wiatraków, statków parowych i lokomotyw parowych, samochodów i samolotów, elektrowni jądrowych i statków kosmicznych. Ale dzięki sztucznej inteligencji nagle odeszliśmy od tego schematu. Krótko mówiąc, stchórzyliśmy. Nawet nie podchodząc poważnie do stworzenia prawdziwej AI, już zaczęliśmy się jej bać. Powstała już ogromna liczba fantastycznych dzieł literackich z gatunku „AI atakuje ludzkość”. Wśród nich jest wiele prawdziwych arcydzieł, które niemal zamieniły ideę nieuniknionej wojny między ludźmi a inteligentnymi maszynami w aksjomat. 

Jeszcze raz rozważ tę kwestię. Pełnoprawna sztuczna inteligencja nie stała się jeszcze rzeczywistością, ale już się jej boimy! Sami się przestraszyliśmy! Zarażamy się syndromem Frankensteina, zamieniając go w rodzaj epidemii. Szczególnie dziwne wydaje się to, że prawdziwi guru postępu technicznego, którzy wiedzą, czym jest ryzyko i potrafią je podjąć, często sprzeciwiają się rozwojowi sztucznej inteligencji. Nawet „trzeźwe głowy”, które nie wierzą, że sztuczna inteligencja stanowi dla ludzkości czysto fizyczne zagrożenie, mówią o zagrożeniach ekonomicznych i psychologicznych, które mogą dotknąć ludzkość. Co się stanie, jeśli inteligentne maszyny i systemy AI pozbawią ludzi pracy? Co się stanie, jeśli ludzie uznają komunikację ze sztuczną inteligencją i robotami za bardziej interesującą niż z innymi ludźmi? W istocie wszyscy ci ludzie sugerują, że ludzkość powinna wybrać tchórzostwo jako podstawową strategię w tej kwestii.

Niektórzy powiedzieliby, że hamowanie rozwoju sztucznej inteligencji do czasu, aż obliczymy całe ryzyko i ustalimy wszystkie limity i granice, nie jest tchórzostwem, ale rozsądną ostrożnością. Ale spójrzmy prawdzie w oczy. Rozważając system tak złożony jak sztuczna inteligencja, nie da się obliczyć i przewidzieć wszystkich zagrożeń. Jeśli pojawi się w pełni rozwinięta, samoświadoma sztuczna inteligencja, jest bardzo prawdopodobne, że przebije się przez wszelkie czerwone linie, które możemy narysować – zarówno cienkie, jak i grube. Zatem w zasadzie cała kwestia sprowadza się do prostego wyboru. Albo opracowujemy technologie, które mogą doprowadzić do pełnoprawnej sztucznej inteligencji, radząc sobie z zagrożeniami i problemami, które pojawiają się po drodze, albo poddajemy się i ograniczamy postęp w tym kierunku tak bardzo, jak to możliwe, tak jak to zrobiliśmy w przypadku modyfikacji genetycznych . Jeszcze raz chcielibyśmy zwrócić Państwa uwagę na fakt, że nie wzywamy ludzkości do ignorowania ryzyka; ważna jest ocena i wyważenie ryzyka związanego ze sztuczną inteligencją. Uważamy jednak, że należy to robić w miarę rozwoju technologii, a nie wstrzymując rozwój.

Nie wiemy, co wybierze ludzkość, ale chcemy wierzyć, że nasza cywilizacja nie zamieni się w społeczność tchórzy. To strach przed sztuczną inteligencją wydaje się obecnie największym zagrożeniem dla ludzkości, a nie czymkolwiek, co pochodzi od inteligentnych maszyn.

Chcę wierzyć, że po raz kolejny odnajdziemy ducha ciekawości i przygody, który kazał nam postawić pierwsze kroki w niezbadane i nieznane. 

Dark Side

Mniej mówionym, ale nie mniej ważnym problemem, który zdaliśmy sobie sprawę, myśląc o przyszłości z pełnoprawną sztuczną inteligencją, jest niebezpieczeństwo przebudzenia w nas tych przejawów natury ludzkiej, które powszechnie określa się jako „podstawowe” lub „zwierzęce”. instynkty. Wszystko to udało nam się z wielkim trudem ukryć pod cienką warstwą norm i zachowań społecznych. Czy istnieje ryzyko, że rzeczywiście będziemy używać robotów wyposażonych w sztuczną inteligencję jako pozbawionych praw niewolników do ciężkiej i niebezpiecznej pracy, jako zabawki erotyczne oraz w grach gladiatorów? Czy przyszłe realia z Blade Runnera, Westworld czy sztucznej inteligencji naprawdę mogą się spełnić? Tak i na pewno tak się stanie, chyba że zaczniemy coś z tym robić już dziś.

Dlaczego jesteśmy tego tak pewni? Po pierwsze dlatego, że wiele osób nie widzi nic złego w opisanych przez nas scenariuszach. Pozwólmy ludziom „wypuścić parę” na roboty, zamiast gromadzić to wszystko w sobie i wyładowywać się na innych. Często jako przykład przytacza się możliwości, jakie dają różnorodne rozrywki cyfrowe. Ale co najważniejsze, jest drugi powód. Mianowicie fakt, że nadal istnieją takie nieludzkie nastawienia i sposób, w jaki ludzie dzisiaj traktują siebie nawzajem. Jesteście świadomi, że niewolnictwo, przymusowe wykorzystywanie seksualne i inne formy ludzkiego okrucieństwa nadal istnieją na planecie Ziemia, prawda? Nawet w krajach uznawanych za cywilizowane. Chcesz przykład? Proszę. Dwóch ludzi bije się pięściami, próbując spowodować, że przeciwnik straci przytomność? Masz świadomość, że nokauty i nokauty w boksie zawodowym, delikatnie mówiąc, nie wydłużają życia i nie poprawiają jego jakości? Że nokaut na pewno równa się wstrząśnieniu mózgu? A to tylko jeden z przykładów współczesnych „gier gladiatorów”. To, że zawodowi sportowcy otrzymują pokaźne wynagrodzenie, nie zmienia istoty sportu zawodowego. U szczytu popularności igrzysk gladiatorów w starożytnym Rzymie wolni obywatele sprzedawali się jako gladiatorzy dla pieniędzy i sławy. Co tu dużo mówić o obywatelach – niektórzy cesarze rzymscy nawet wkroczyli na arenę!

„Więc w czym problem?”, zapytają niektórzy czytelnicy, lub „Dlaczego nie wyeliminować problemu brutalnego, przymusowego wyzysku ludzi poprzez zastąpienie inteligentnych maszyn? 

Odpowiadamy: Problem w tym, że gdyby roboty miały być wyposażone w prawdziwą sztuczną inteligencję, byłyby przynajmniej intelektualnie porównywalne z ludźmi. Czy etyczne jest zmuszanie inteligentnych, choć sztucznych stworzeń, do zostania niewolnikami, angażowania się w prostytucję lub pełnienia roli „chłopców do bicia” dla rozrywki fanów tego rodzaju rozrywki?

Odpowiedzi na to pytanie powinni udzielić ustawodawcy. Najlepiej przed pojawieniem się pełnoprawnej sztucznej inteligencji. Niestety, wydaje się, że parlamentarzyści najbardziej rozwiniętych technicznie krajów świata nie zajęli się jeszcze poważnie problematyką podstaw prawnych relacji człowieka ze sztuczną inteligencją. Jak dotąd, jeśli kwestia ta jest poruszana, jest ona omawiana przez poszczególnych prawników i futurologów w ramach pewnego rodzaju eksperymentu myślowego. Jaka jest przyczyna tej niechęci? Czy jest to brak uświadomienia sobie wagi tematu, czy też niechęć do zamknięcia okna możliwości? Tak czy inaczej, ignorowanie tego problemu przez polityków jest kolejnym ważnym elementem układanki składającej się na portret współczesnej ludzkości.  

Nowe formaty komunikacji

Nie chcę kończyć ponurym akcentem, więc szukajmy czegoś pozytywnego we wspomnianej szafie duszy. Coś w rodzaju pięknej zabawki vintage lub kolekcji płyt ze starym, dobrym jazzem lub rock and rollem. Pojawienie się nowoczesnych chatbotów opartych na LLM pokazało, że ludzie dość chętnie angażują się w normalną komunikację z AI. Okazuje się, że użytkownicy nie ograniczają swojej interakcji z chatbotami do proszenia ich o znalezienie informacji, napisanie tekstu czy wymyślenie haseł, nagłówków i kartek okolicznościowych. Chętnie komunikujemy się z tymi cyfrowymi dziełami na różne tematy – dyskutując o naszych hobby, problemach osobistych i kwestiach abstrakcyjnych, a nawet prowadząc dialog w taki sam sposób, jak robimy to z ludźmi. Co więcej, ten dialog jest często bardziej swobodny i szczery niż interakcje z ludźmi. Na tej podstawie łatwo można założyć, że już dzisiaj kształtuje się pokolenie ludzi, dla których strach przed sztuczną inteligencją będzie wydawać się śmieszny, a idea normalnego partnerstwa z inteligentnymi maszynami i zapewnienia im równości jest całkowicie naturalna.

 

(Ciąg dalszy nastąpi…)

Przeczytałeś tłumaczenie maszynowe tego artykułu. Oryginalny tekst jest dostępny w języku angielskim, ukraińskim i rosyjskim.