Jak powinna wyglądać prezentacja online dla dzieci, czyli Jak sprzedać to, za co płacą dorośli?

Umówmy się od początku, że ten tekst jest przede wszystkim o dzieciach. Nie chodzi o nieletnich w ogóle, zwłaszcza, że ​​wiek pełnoletności znacznie się różni w zależności od kraju, ale tylko o tych, którzy nie weszli jeszcze w buntowniczy okres nastolatka. Szczególną kategorią klientów są nastolatki i studenci, o których porozmawiamy innym razem.

 

 

A teraz wróćmy do dzieci. Nawet dzisiaj, gdy ich rola w „łańcuchu konsumpcji” nie wymaga dodatkowych dowodów, można spotkać menedżerów, marketerów i sprzedawców, którzy nie zadają sobie trudu tworzenia treści online skierowanych do dzieci. „Dlaczego?”, pytają, „Skoro rodzice i tak płacą?” 

 

Specjalnie dla nich, zapytajmy, jak często spotykacie się z sytuacjami, gdy dziecko próbuje Was do czegoś przekonać, a ono uparcie odmawia przyjęcia argumentów, które na pierwszy rzut oka są niezaprzeczalne?

 

Typowy przykład – rodzice starają się wysłać swoje dziecko na obóz letni na dwa, trzy tygodnie. Pokazują im kolorowe slajdy i filmy z prezentacji na stronie obozu, opowiadają, jak cudowna jest tam przyroda, jak wspaniale będzie pływać w jeziorze, spacerować po lesie, wspinać się po górach, oddychać świeżym powietrzem, nawiązywać nowe znajomości i w ogóle – aby odpocząć od zgiełku wielkiego miasta. Ale zamiast radosnego: „Och, jak wspaniale, dziękuję, czas pakować plecak!” spotykają się w najlepszym wypadku z ostrożnością i sceptycyzmem.  

 

Następnie rodzice odkrywają swój atut – „Gdybyśmy mieli taką możliwość, pojechalibyśmy na wakacje na ten obóz!”. Ale reakcja dziecka się nie zmienia. Dlaczego? Rodzice są całkowicie szczerzy, ale problem w tym, że opowiadają o swoich marzeniach. To oni pragną zmiany scenerii i wypoczynku od zgiełku miasta. Ich argumenty są przeznaczone dla dorosłych. 

 

Dziecko widzi to wszystko w zupełnie innym świetle. Tak, są skłonne do poszukiwania nowych wrażeń i przygód, rozwijając skrzydła w świecie i w najróżniejszych sytuacjach. Ale dla nich kwestia bezpieczeństwa odgrywa ogromną rolę. Dziecko stara się stopniowo poszerzać „swoje terytorium”, w centrum którego znajduje się wyspa bezpieczeństwa – jego dom z dorosłymi, na których opiekę i opiekę przywykło polegać i od których, można powiedzieć, nauczyło się, jak dobrze manipulować. Na „własnym terenie” wiedzą, kto jest ich przyjacielem, a kto wrogiem i co zrobić, gdy spotkają jednego lub drugiego. Obóz letni to absolutna Terra incognita. Nieznani dorośli, nieznani rówieśnicy. Zawsze, gdy poznajemy kogoś nowego, musimy budować nowe relacje, a dzieci doskonale wiedzą, że jest to proces trudny i nie zawsze przyjemny. A wszystko to odbędzie się w całkowitej izolacji od wszystkiego, co kojarzy się z bezpieczeństwem. W zupełnie nieznanym terenie.

 

W powyższym przykładzie rodzice całkowicie zawiedli w swoich staraniach, ponieważ zwracali uwagę dziecka na właśnie to, co budzi w nim niepokój. Poza tym nie wzięli pod uwagę, że części mózgu dziecka odpowiedzialne za myślenie analityczne i krytyczne nie są tak dobrze rozwinięte jak u dorosłych. W przeciwieństwie do osób odpowiedzialnych za emocje…

 

Nie spieszmy się jednak z oskarżaniem rodziców o złe przygotowanie do rozmowy. Przecież rozłożyli swoje karty swojemu dziecku i są to dokładnie te same karty, które wręczył im marketer promujący udogodnienia obozu. Oni z kolei stworzyli treści online skierowane do dorosłych odbiorców. I kierowali się właśnie tym argumentem, o którym już wspominaliśmy – to nie dzieci płacą, ale rodzice.

 

Problem polega jednak na tym, że ostatecznym konsumentem wszelkich towarów i usług dla dzieci jest dziecko. Dlatego idealnym sposobem na ich promocję jest nakłonienie dziecka, aby przyszło do rodziców i powiedziało: „Chcę!”

 

Co więcej, warto pomyśleć o dzieciach jako o grupie docelowej, nawet jeśli promujesz produkty czysto „dla dorosłych”. Zwiększanie liczby klientów to bardzo skuteczna strategia długoterminowa. Doskonałym tego przykładem jest Andre Citroen, który w 1923 roku uruchomił produkcję samochodzików dla dzieci. Oczywiście te zabawki zostały ozdobione logo Citroena.

 

Nie spiesz się, złap się za głowę i zadaj sobie pytanie, kiedy i gdzie znaleźć czas na studiowanie psychologii dziecięcej. Uważamy, że wskazówki, które znajdziesz w tym artykule, wystarczą na początek.

 

Czas trwania prezentacji online „dla dzieci”.

 

 

Zacznijmy od dobrych wiadomości. Choć, jak powszechnie się uważa, dzieciom trudniej jest skupić uwagę, dla prezenterów fakt ten jest niemal nieistotny. Dlaczego tak jest, jasno wynika ze średniego czasu spędzanego przez dzieci na koncentracji uwagi: 2 lata: 4–6 minut, 4 lata: 8–12 minut, 6 lat: 12–18 minut, 8 lat: 16–24 minut, 10 lata: 20-30 minut, 12 lat: 24-36 minut (Ready Kids).

 

Jak widać, nawet jeśli trzeba przeprowadzić dwudziestominutową prezentację dla dzieci w formule Kawasaki, można w dużym stopniu liczyć na uwagę większości odbiorców.

 

Oczywiście w przypadku treści marketingowych online dla dzieci (a także treści dla dorosłych) 20 minut to za długo. Średni czas oglądania nowoczesnej prezentacji online wynosi 4.24 minuty na komputerach stacjonarnych i 3.41 minut na urządzeniach mobilnych (Storydoc). Dlatego zalecamy, aby główna część prezentacji trwała 3–4 minuty.




Pracuj raczej z emocjami i skojarzeniami niż liczbami i argumentami

 

 

Nawet treści marketingowe skierowane do dorosłych powinny nie tylko zaspokoić Twój apetyt, ale także zadowolić zmysły. Jednak w przypadku dzieci emocje są zdecydowanie na pierwszym miejscu. Nie próbuj przekonywać dzieci liczbami, obliczeniami i odniesieniami do badań. Nawet proste argumenty, takie jak „to jest dla ciebie dobre” lub „pomoże ci być zdrowym/silnym/inteligentnym/pięknym” mogą nie przemawiać do dziecka, jeśli nie zostaną bogato doprawione obrazami wywołującymi reakcję emocjonalną.

 

Aby to zilustrować, zwróćmy się o pomoc do Żółwi Ninja. Jak myślisz, dlaczego Pizza Hut zdecydowała się na współpracę z franczyzą opowiadającą o przygodach Leonarda, Donatello, Raphaela i Michała Anioła? Stało się tak dlatego, że doskonale wypromowały główny produkt firmy wśród dzieci, u których postacie te wywołują żywą reakcję emocjonalną. Nie trzeba nic wyjaśniać na temat jakości produktów użytych do produkcji ich pizzy. A raczej jest to konieczne, ale to informacja dla rodziców. Dzieci mają dość kojarzenia określonego rodzaju pizzy z odważnymi, zręcznymi i dowcipnymi bohaterami, którzy pewnie pokonują rozmaitych złoczyńców. 

 

W idealnym przypadku prezentacje online dla dzieci powinny działać w podobny sposób. Zamiast próbować dotrzeć do dziecka z racjonalną informacją, graj na jego emocjach i wzbudzaj pozytywne skojarzenia. W umyśle dziecka proste „lubię” (lub „nie lubię”) może przeważyć nad każdym argumentem, nawet tym najbardziej bezspornym. 



Traktuj problemy i zadania dziecka poważnie

 

 

Jako dorośli uwielbiamy opowiadać o naszym „beztroskim dzieciństwie”. Można nawet usłyszeć, jak uczniowie mówią coś w stylu: „Pamiętam te bzdury, które niepokoiły mnie i martwiły w latach szkolnych”. Co powiedzieć o tych, którzy teraz są pogrążeni w gąszczu pracy, relacji rodzinnych, opłat za media, kredytów hipotecznych i innych „rozkoszy” dorosłego życia. Ale tak naprawdę dziecko musi rozwiązywać zadania, które są raczej bardziej, a nie mniej złożone. Ciągle poznają siebie i świat, próbując odnaleźć swoje miejsce w otaczającej ich rzeczywistości, gdzie każdego dnia trzeba mierzyć się z czymś zupełnie nowym i nieznanym. A wszystko to na tle szybkich zmian związanych z ich rozwojem fizycznym, intelektualnym i emocjonalnym, o jakich dorosły człowiek nawet nie marzył. 

 

Przemyślane zanurzenie marketera w świat dziecięcych zainteresowań, problemów i wyzwań jest jednym z kluczy do sukcesu. Weźmy na przykład ubrania. Dorosły zwróci przede wszystkim uwagę na zgodność ubioru z modą. Ale dziecko, patrząc na to, ma inne pytania. „Czy ta kurtka ma wystarczająco wygodne i przestronne kieszenie?”, „Czy ta koszula rozerwie się na gałęziach?”, „Czy te tenisówki są wystarczająco mocne, aby grać w piłkę nożną?” - i tak dalej. 

 

Ucząc się poważnie podchodzić do wyzwań stojących przed dziećmi i pokazując w swoich prezentacjach, w jaki sposób promowany produkt lub usługa rozwiązuje je, z pewnością odniesiesz sukces wśród odbiorców.



Używaj więcej treści wizualnych i mniej tekstu

 

Aby podkreślić wagę nagłówka, powtórzmy jego część w ten sposób: „WIĘCEJ TREŚCI WIZUALNEJ”. Czy rozumiesz, co sugerujemy? Nawet dorośli odbiorcy wolą, aby prezentacje zawierały więcej elementów wizualnych (Dectopus), a zwłaszcza wideo (Storydoc). Co więcej, obecność wideo w treściach marketingu internetowego zwiększa prawdopodobieństwo zakupu o 85% (CustomShow). Oczywiście w przypadku dzieci rola wizualizacji jest jeszcze większa. 

 

Ujmijmy to więc tak – w przypadku dziecięcego odbiorcy starajmy się przekazywać wszelkie informacje bez użycia tekstu i przy minimalnym użyciu „gadających głów”. Jednocześnie nie należy polegać na statycznych obrazach, ale na wideo i animacji. Zapomnij o prezentacji w stylu: „Najpierw napiszę tekst, a potem wymyślę ilustracje”. Zrób odwrotnie – od razu zaprezentuj scenariusz w formie zdjęć, wideo i animacji.

 

Zwróć uwagę, że średni wskaźnik percepcji informacji mówionych przez dzieci wynosi 124 słowa na minutę (Ethos3). Na tej podstawie możesz łatwo obliczyć, ile tekstu możesz wypowiedzieć w prezentacji internetowej dziecka. 

 

Nie zapomnij o rodzicach

 

 

Tworząc treści skierowane do odbiorców składających się z dzieci, absolutnie konieczne jest umieszczenie w nich informacji adresowanych do ich „portfeli” – czyli rodziców. To, nie oszukujmy się, jest dość trudne, bo jak już wspomniano, dzieci i dorośli często interesują się zupełnie innymi informacjami na temat produktu czy usługi. Być może najlepszą opcją jest umieszczenie linków, na które rodzice będą mogli kliknąć, aby w trakcie prezentacji online znaleźć istotne dla nich informacje, takie jak skład produktu, bezpieczeństwo materiałów, zalecenia Ministerstwa Zdrowia, zasady bezpieczeństwa i ograniczenia wiekowe . Możesz nawet połączyć specjalną prezentację dla rodziców z prezentacją dla dzieci. Nie zburzy to ogólnego stylu prezentacji dzieci, a także pokaże rodzicom, że poważnie podchodzicie do wszystkich „dorosłych” kwestii. 



Angażuj, baw się, zachęcaj

 

Aktywny udział widza w prezentacji online jest jednym z głównych narzędzi marketera. Z badań wynika, że ​​64% widzów uważa, że ​​interaktywność uatrakcyjnia prezentację niż zwykle, a 70% marketerów twierdzi, że odgrywa w niej kluczową rolę (Duarte). 

 

Najprostszym sposobem na zaangażowanie dzieci w prezentację jest uzupełnienie jej różnymi grami. Ponad 90% dzieci regularnie gra w gry cyfrowe (Jan L. Plass, Bruce D. Homer, Podstawy uczenia się opartego na grach). Czas zapomnieć o narzekaniu na temat „negatywnego wpływu gier komputerowych”. Aktualne badania pokazują, że stały się one ważnym zjawiskiem kulturowym, rozwijającym umiejętności społeczne, wprowadzającym umiejętność czytania, a nawet doskonalącym umiejętność pisania (CNN).

 

Zabawa jest dla dzieci procesem znacznie bardziej naturalnym niż bierne słuchanie. Najważniejsze jest, aby upewnić się, że gra, którą im oferujesz, jest dla nich naprawdę interesująca. Możesz nie zakładać, że polubią testy i ankiety – ta metoda może budzić skojarzenia ze szkołą. Oczywiście jest wiele dzieci, które naprawdę kochają szkołę, ale lepiej nie ryzykować. Ogólnie rzecz biorąc, możliwość manipulowania interaktywnymi slajdami i przejmowania kontroli nad postaciami komputerowymi jest prawdopodobnie bardziej odpowiednia dla dzieci.

 

Innym dobrym podejściem jest umożliwienie dzieciom dzielenia się swoimi opiniami w taki czy inny sposób. Pamiętaj, że nie wszystkie dzieci są gotowe do mówienia. Zawstydzenie i strach przed wyśmiewaniem są normalne. Udział innego prezentera dziecięcego lub, alternatywnie, marionetki zachowującej się jak dziecko, może pomóc je rozluźnić. Wyrażając swoje opinie i uczestnicząc w interaktywnych zadaniach, tego typu współgospodarze mogą pomóc widzom dziecięcym poczuć się bardziej komfortowo. 

 

Należy pamiętać, że w każdym przypadku aktywne uczestnictwo w prezentacji wymaga zachęty ze strony prezenterów. I nie chodzi tu o formalne „dobrze zrobione”, ale o indywidualną uwagę, która uwzględni wkład i wypowiedzi każdego dziecka. Wiadomo, że interaktywne prezentacje online wymagają więcej czasu na organizację i przeprowadzenie, ale jak już wspomniano, warto. Co więcej, dziś dostępne są rozwiązania takie jak Lead Catcher firmy R4P, które umożliwiają wykorzystanie interaktywnych prezentacji poza transmisjami na żywo. Prezentacje interaktywne są teraz całkiem możliwe, gdy wykorzystuje się nagrany materiał i łączy się z nim, jeśli zajdzie taka potrzeba, w momencie, gdy ktoś zacznie je oglądać.



Rozmawiaj ze swoimi dziećmi tak, jak marketer rozmawia z klientem

 

 

Tę wskazówkę zostawiliśmy na koniec, ponieważ chcemy ją podkreślić. Często okazuje się, że sprzedawcy i marketerzy mają trudności ze znalezieniem odpowiedniego stylu komunikacji z dziećmi. Celem jest zachęcenie dzieci do otwarcia się i ostrożnego i ufnego przyjmowania informacji. Niektórzy marketerzy zaczynają pozycjonować się na nauczycieli, inni próbują rozmawiać z dziećmi jak z rówieśnikami, a niektórzy sięgają nawet po miodową intonację filmowych niań i babć. Wszystko to powoduje, że dzieci nudzą się, denerwują, a nawet złowieszczo śmieją, w zależności od okoliczności. 

 

Tak naprawdę najlepszym wyborem w takich przypadkach jest najprostszy sposób. Bądź sobą. Czyli marketer komunikujący się z klientem. Nie więcej i nie mniej. Oczywiście z uwzględnieniem dziecięcej publiczności, dla której „dorosłe” żarty i porównania są nieodpowiednie. 

 

Jeśli wziąłeś pod uwagę wszystkie poprzednie wskazówki i stworzyłeś jasną, pomysłową, interaktywną prezentację, która nie jest przeładowana informacjami tekstowymi i koncentruje się na rozwiązywaniu prawdziwych problemów dzieci, to dokonałeś już wszystkich niezbędnych dostosowań dla swoich odbiorców. Absolutnie nie ma potrzeby kręcić się w kółko, próbować kopiować dziecięcy slang, a tym bardziej uczyć tonem mentora. 



Powodzenia wszystkim, udanych prezentacji i wysokich dochodów!

Człowiek wyciąga rękę do robota w telefonie
Przeczytałeś tłumaczenie maszynowe tego artykułu. Oryginalny tekst jest dostępny w języku angielskim, ukraińskim i rosyjskim.

More to explore

AI: Lustro na ludzkość. Część druga

W pierwszej części tego artykułu próbowaliśmy znaleźć odpowiedź na pytanie: „Czego się nauczyliśmy…

AI: Lustro na ludzkość. Część pierwsza

Czego dowiedzieliśmy się o sobie dzięki Sztucznej Inteligencji? Czego możemy się dowiedzieć o sobie poprzez interakcję ze Sztucznymi…

Webinar: 11 trendów AI w sprzedaży B2B, które warto śledzić już dziś

W dynamicznej rzeczywistości sprzedaży B2B jedyną stałą jest zmiana. Ale co by było, gdybyś mógł wskoczyć do…